
Wtedy jednak jeszcze tego nie wiedziałem.
Gustav Holst: „Planets Suite” – Neptun, The Mystic
W listopadzie realizowałem dla Lśnienia wywiad z Maćkiem Masztalskim – dramatopisarzem, dyrektorem artystycznym wrocławskiego Teatru Ad Spectatores, na temat grozy w jego przedstawieniach. Siedzieliśmy sobie pośrodku ich nowej, świeżutko wykończonej inteligenckimi ręcami, przyszłych zdobywców Oskarów, sceny letniej w Browarze Mieszczańskim, na wygodnej czerwonej kanapie i zimno było jak cholera. Maciek opowiedział mi wtedy historię, która głęboko wryła mi się w pamięć, pozostawiając w mózgu bruzdę szeroką na palców dwa i pół. A może była pełnia a On mnie ukąsił? Sam już nie jestem niczego pewien. Historia była strasznie pokręcona, jak i losy przedstawienia na niej opartego. Zatem oddaję na chwilę głos Maćkowi:
"To było przedstawienie, na którym pierwszy raz się zdarzyło, że dwie dziewczyny z widowni dostały ataku histerii i trzeba je było wyprowadzić w trakcie trwania spektaklu, ponieważ był on dość psychodeliczny i przerażający.
Spektakl poszedł tylko siedem razy, bo uznaliśmy, że jest to jedno z tych przedstawień, które nie wyszło, ponieważ fabuła została tak surrealistycznie zagmatwana, że na pewnym etapie tej historii nie było wiadomo o czym to jest i do czego prowadzi.
Ale podobno, jak mówili widzowie, pozostawiało jakieś bardzo silne wrażenia związane z nastrojem, z tym poczuciem zagrożenia i niepewności."
Tak to się właśnie zaczęło, ale wtedy jeszcze tego nie wiedziałem...
Sebastian
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz