piątek, 2 lipca 2010

Sesja #1: Mistycyzm

"Cmentarzysko" to powieść przypadkowa, która nam się przydarzyła. Jej zaczynem jest koincydencja, która nie pozwala spokojnie być sobie niedowiarkiem. Stąd tylko krok od wyniesienia procesów stochastycznych na religijny piedestał. Zatem, jak to się wszystko zaczęło? Na początku była... nie, nie było Światłości, było Lśnienie. Moja przygoda z "Cmentarzyskiem" rozpoczęła się latem 2009 roku, kiedy to Łukasz zwerbował mnie, znajdującego się na zawodowym zakręcie (z którego byłem bardzo zadowolony) do redakcji "Lśnienia" (www.lsnienie.com).
Wtedy jednak jeszcze tego nie wiedziałem.


Gustav Holst: „Planets Suite” – Neptun, The Mystic

W listopadzie realizowałem dla Lśnienia wywiad z Maćkiem Masztalskim – dramatopisarzem, dyrektorem artystycznym wrocławskiego Teatru Ad Spectatores, na temat grozy w jego przedstawieniach. Siedzieliśmy sobie pośrodku ich nowej, świeżutko wykończonej inteligenckimi ręcami, przyszłych zdobywców Oskarów, sceny letniej w Browarze Mieszczańskim, na wygodnej czerwonej kanapie i zimno było jak cholera. Maciek opowiedział mi wtedy historię, która głęboko wryła mi się w pamięć, pozostawiając w mózgu bruzdę szeroką na palców dwa i pół. A może była pełnia a On mnie ukąsił? Sam już nie jestem niczego pewien. Historia była strasznie pokręcona, jak i losy przedstawienia na niej opartego. Zatem oddaję na chwilę głos Maćkowi:

"To było przedstawienie, na którym pierwszy raz się zdarzyło, że dwie dziewczyny z widowni dostały ataku histerii i trzeba je było wyprowadzić w trakcie trwania spektaklu, ponieważ był on dość psychodeliczny i przerażający.

Spektakl poszedł tylko siedem razy, bo uznaliśmy, że jest to jedno z tych przedstawień, które nie wyszło, ponieważ fabuła została tak surrealistycznie zagmatwana, że na pewnym etapie tej historii nie było wiadomo o czym to jest i do czego prowadzi.


Ale podobno, jak mówili widzowie, pozostawiało jakieś bardzo silne wrażenia związane z nastrojem, z tym poczuciem zagrożenia i niepewności."

Tak to się właśnie zaczęło, ale wtedy jeszcze tego nie wiedziałem...

Sebastian

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz