środa, 14 lipca 2010

Powieść Cmentarzysko - po co to wszystko?


Tak oto, wymądrzając się na dwa głosy, uruchamiamy bloga związanego z naszym najnowszym projektem – powieścią o wdzięcznym tytule „Cmentarzysko”. Do jej premiery pozostało jeszcze dobrych kilka miesięcy, nasz przesympatyczny wydawca (Oficynka) nie dostał jeszcze karty maszynopisu, a my już zaczynamy o tej książce pisać. Przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele, ale najważniejsza to chyba próba systematycznego przekazywania Wam informacji na temat tego, jak powstaje powieść pisana przez dwóch bardzo różnych autorów. Chcemy Wam opowiedzieć o tym w jaki sposób pracujemy, co nas inspiruje i jak to się dzieje, że z kilku zwariowanych pomysłów powstaje książka, która w konsekwencji trafi w Wasze ręce.

Każdego tygodnia na tym blogu będą pojawiały się kolejne wpisy. Opowiemy Wam o tym, jak wygląda praca redakcyjna nad książką, jak przygotowuje się okładkę, ilustracje, poznacie sposoby wymyślania kryminalnych zagadek i ciekawostki z zakresu promocji literatury w Polsce.

Blog sam w sobie także dopiero powstaje, więc niech Was nie odstraszą jego chwilowe braki. Wszelkie dziury postaramy się załatać tak szybko jak to możliwe.

Na dobry początek kilka zdań na temat samej powieści... Chcemy, aby „Cmentarzysko” było wybuchową mieszanką gatunków – thrillera, kryminału, horroru i powieści przygodowej. Akcja prowadzona jest dwutorowo, we Wrocławiu w roku 1856 oraz współcześnie. Dwa morderstwa, dwa śledztwa i dwie zagadki, które w konsekwencji doprowadzą do wielkiego (mamy nadzieję!) finału...

Obecnie odpowiadam głównie za sceny pisane we współczesności. Tam też, bohaterem jest Ernest Alt, młody doktor antropologii, specjalizujący się we wszystkim co związane z pochówkami, znawca wiedzy okultystycznej i tanatologii. Alt zadebiutował na kartach książki w antologii opowiadań różnych autorów pt. „Mogliby w końcu kogoś zabić” (Oficynka 2010), która ukazała się na początku lipca. W opowiadaniu nasz bohater wspomaga w śledztwie komisarza Leonarda Skunę, który prowadzi śledztwo związane ze słynną diabelską łapą, której odcisk znajduje się na blacie stołu, umieszczonego w jednym z muzeów w Lublinie.

To właśnie to opowiadanie „Noc wszystkich trupów”, stało się motorem napędowym powstania powieści „Cmentarzysko”.



piątek, 2 lipca 2010

Sesja #1: Mistycyzm

"Cmentarzysko" to powieść przypadkowa, która nam się przydarzyła. Jej zaczynem jest koincydencja, która nie pozwala spokojnie być sobie niedowiarkiem. Stąd tylko krok od wyniesienia procesów stochastycznych na religijny piedestał. Zatem, jak to się wszystko zaczęło? Na początku była... nie, nie było Światłości, było Lśnienie. Moja przygoda z "Cmentarzyskiem" rozpoczęła się latem 2009 roku, kiedy to Łukasz zwerbował mnie, znajdującego się na zawodowym zakręcie (z którego byłem bardzo zadowolony) do redakcji "Lśnienia" (www.lsnienie.com).
Wtedy jednak jeszcze tego nie wiedziałem.


Gustav Holst: „Planets Suite” – Neptun, The Mystic

W listopadzie realizowałem dla Lśnienia wywiad z Maćkiem Masztalskim – dramatopisarzem, dyrektorem artystycznym wrocławskiego Teatru Ad Spectatores, na temat grozy w jego przedstawieniach. Siedzieliśmy sobie pośrodku ich nowej, świeżutko wykończonej inteligenckimi ręcami, przyszłych zdobywców Oskarów, sceny letniej w Browarze Mieszczańskim, na wygodnej czerwonej kanapie i zimno było jak cholera. Maciek opowiedział mi wtedy historię, która głęboko wryła mi się w pamięć, pozostawiając w mózgu bruzdę szeroką na palców dwa i pół. A może była pełnia a On mnie ukąsił? Sam już nie jestem niczego pewien. Historia była strasznie pokręcona, jak i losy przedstawienia na niej opartego. Zatem oddaję na chwilę głos Maćkowi:

"To było przedstawienie, na którym pierwszy raz się zdarzyło, że dwie dziewczyny z widowni dostały ataku histerii i trzeba je było wyprowadzić w trakcie trwania spektaklu, ponieważ był on dość psychodeliczny i przerażający.

Spektakl poszedł tylko siedem razy, bo uznaliśmy, że jest to jedno z tych przedstawień, które nie wyszło, ponieważ fabuła została tak surrealistycznie zagmatwana, że na pewnym etapie tej historii nie było wiadomo o czym to jest i do czego prowadzi.


Ale podobno, jak mówili widzowie, pozostawiało jakieś bardzo silne wrażenia związane z nastrojem, z tym poczuciem zagrożenia i niepewności."

Tak to się właśnie zaczęło, ale wtedy jeszcze tego nie wiedziałem...

Sebastian